Bergen
Dzisiaj wstaliśmy z budzikiem. Nie chcemy jeszcze jednego dnia do połowy przespać. Nie pada, więc szybka rundka z pieskami i śniadanie. Kemping Hildal pod wodospadem kosztowal 220 NOK ( 22 Euro), sanitariaty bardzo przyzwoite.
Dalej ruszamy przepiękną trasą w stronę Bergen. Tunele będą coraz dłuższe, Norwegowie są mistrzami w ich budowie. Trochę utrudnia to podziwanie widoków, ale kiedy to jedzie się 12 kilometrowym tunelem?
W Bergen jedziemy od razu na pole kempingowe. Potrzebujemy prądu do naszej baterii. Kempingpark Bergen położony jest w między salonami samochodowymi i stadionem. Niedawno wybudowali ulice przez środek placu kempingowego. Bez ograniczenia prędkości i pasów trzeba przejść przez nią do toalety. Nic dla dzieci albo piesków bez smyczy. Sanitariaty są ( głównie męskie) absolutnie nie do używania. Zabrudzone, jak toalety na dworcu. Nie polecam.
O 16 postanawiamy jechac autobusem do miasta. Bilety kupujemy przez aplikację Skyss.no. 36 NOK w jedna stronę, jakieś pół godziny jazdy. Emma i Rary jadą za darmo. Jazdę autobusami znają jakotako, więc nie ma problemu. Układają się pod nogami i znowu zamykają oczki. Dawka 20 h snu jeszcze nie zaspokojona na dzisiaj. Bergen okazuje się super interesujące dla psich noskòw. Co 50 cm trzeba się zatrzymać i wywąchać informacje zostawione przez innych przedstawicieli gatunku. Mamy czas, więc przesuwamy sie w ślimaczym tempie. Co krok jakiś turysta woła: It's cute! Is it a schnauzer? Zawsze mnie fascynuje, że niektórym ludziom dają się pogłaskać, a na niektórych warczą. Chyba decyduje tu sympatia.
Po 3 h na smyczy i wrażeniach (zapachach) dużego miasta wracamy autobusem na kemping. Emma i Rary zasypiają w autobusie....