Kolorowy Göteborg i pożegnanie Skandynawii...
Z parkingu zbieramy się dosyć wcześnie rano. Nie chcemy znowu strażnika spotkać. Parkujemy dzisiaj przy promie. Zostawiamy samochód i przyczepę. Przeprawiamy się miejskim promem do centrum. Goeteborg posiada bardzo szerokie ulicy i bardzo dużo ciekawych sklepów. Największe miasto portowe Szwecji ma wiele pięknych kanałów niczym Wenecja. Po ponad trzech godzinach zwiedzania Emma i Rary są wystarczająco zmęczeni. Przed nami 15 h na promie do Kiel.
Na parkingu na kaii niemiła niespodzianka. Kara za parkowanie bez opłaty. Zapomnieliśmy kupić dwóch biletów parkingowych. Z przyczepą zajmujemy dwa miejsca. Kara jest drakońska-60 Euro! Pierwsza i ostatnia w Skandynawii. Jeszcze szybko na trawkę i już wjeżdżamy na prom.
Z pieskami na Stana Line trzeba wykupić specjalną kabinę. My zapłaciliśmy za przejazd z przyczepą i kabiną 350 Euro. Za benzynę na 700 zaoszczędzonych kilometrów i opłaty za duńskie mosty wyszło by prawie to samo. Pieski mają wybieg specjalny ze sztuczną trawką. Wszystkie 8 kabin pieskowych jest zajętych. W miarę upływu czasu wybieg nie wygląda zachęcająco. Potrzeby Emmy i Rarego ( i czworonogich współpasażerów) rosną i Emma okolo 4 rano z bardzo niesmaczną miną zrobi siusiu. Rary jako facet mniej ma z tym problemòw.
Po pieskowej kolacji, idzimy do bufetu, baru i trochę potańczyć. Jedzenie bardzo smaczne ( 35 Euro), muzyka na żywo. Tylko te szwedzkie disco polo! Po dwóch godzinach wracamy do naszych śpiących towarzyszy. Noc jest dla nas niezbyt spokojna, tak jak i dla pieskich sąsiadów. O 9.30 jest po wszystkim. Z Kiel już tylko godzinka do domu.
Jesteśmy pod wrażeniem. Pieski najbardziej cieszyły sie z wędrówek. Radość w oczach Rarego, jak lata wolny po skałach jest nagrodą za cały rok pracy. Przepiękne, nieopisane widoki i wrażenia wystarczą do następnego roku - mamy nadzieję.
Z 10 kg prania na na pokładzie, 2500 Euro mniej na koncie i 15 kg przejedzonych pieskowych puszek meldujemy sie gotowi na codzienność...