Preikistolen z perspektywy sznaucerka
Drugi dzień w Norwegii powitał nas deszczem, a jakby inaczej. Pełni nadzieji, że się rozpogodzi, spakowaliśmy się i okolo 12 wyruszyliśmy w stronę Preikistolen.
Po drodze pierwsza przeprawa promowa do Oane (około 20 Euro). Emma i Rary wysiadają. Trzeba się rozejrzeć i oswoić ze statkami. Trochę strachu i trzęsawki było (jak widać na zdjęciu), ale na rękach jakos przetrwali. Nie wszyscy sa zwolennikami brania piesków na ręce. Ja działam instynktownie. Jak tego potrzebują, to czemu nie. Raremu zdarza sie to bardzo rzadko. Każdy potrzebuje czasem troche poczucia bezpieczeństwa.
Na parking pod Preikistolen dojeżdżamy okolo 14. O 14.30 wyruszamy. Droga jest wyznaczona na 3,5 h. Z naszego doświadczenia wiemy, ze będziemy co najmniej dwa razy tyle potrzebować. Celem jest (i absolutnym musem) jest zejście przed zachodem słońca, o 20.33. Przed nami 4 podejścia, 500 metrów wysokości i 10 km. Emma i Rary marja nadmiar energii i pokonują skałki niczym kozice. Szlak są bardzo stromy i głazy o wysokości ponad 0,5 metra. Dla nóżek długich na 35 cm to wyzwanie. Zwalascza przez 6 h prawie nonstop. Po ponad 3 h dochodzimy do szczytu. Słońce nas nie opuszcza całą drogę, ale robi się coraz zimnej. Emma i Rary nie mają lęku wysokości i idą, a raczej skaczą nad przepaścią. Na górze obowiązkowe zdjęcia i szybki posiłek. Pieski dostają suche talarki, które z prędkością światła pochłaniają. Rary pierwszy raz w życiu, wypatruje nam jedzenie z ręki. Norweskie parówki i suche bułki. W domu by tego nie tkneły, tu jest wojna o okruszki. Posileni schodzimy na dół. Emma i Rary raczej zeskakują. Energii nadal im nie brakuje. Bez marudzenia, z czego Emcia jest znana, dochodzimy do parkingu. Rary nas swoja kondycją nie zaskoczył, swoje siły udowodnił już podczas wędrówek w górach Harz, Karkonoszach i Szwarzwaldzie. Po drodze fotografuja chińscy turyści nasze pieski i wiele dopytuje się o ich kondycję. Moje gwiazdy na szlaku. Spotykamy również inne pieski, ale nasze są najmniejsze, z najkrótszymi nóżkami.
Na parking docieramy 10 minut przed zachodem słońca. Rary zasypia, zanim zdążę zapiać jemu pasy. Dzisiaj nocujemy na kempingu obok trasy. Emma jest strasznie zła, jak ją przenoszę z auta do przyczepy. Pewnie myślała, że znowu musi gdzieś wędrować. Leżąc na łóżku marzy jej sie masaż łapek. Nie tylko tobie Emi....
Dodaj komentarz